Część kolegów z HOT ROD TEAM-u już
rozpoczęło sezon, przyszła również pora na moją osobę. Na dzikie wody jest
jeszcze zbyt wcześnie, więc wybór padł na łowisko komercyjne, które darzę
sporym sentymentem – Jarosławki. To tam właśnie złowiłem swój PB – słynnego
Max-a i wtedy byłem tam ostatni raz.
Na zaplanowany wyjazd w dniach 14
– 16.03.2014 nastawiony byłem dość pesymistycznie, ze względu na kalendarzową
jeszcze zimę oraz planowane załamanie pogody, silny wiatr przekraczający 100
km/h oraz opady deszczu. Prognozy jednak
nie zraziły mnie i w piątek przed południem zameldowałem się na łowisku. Na
wcześniej zarezerwowanym stanowisku przystąpiłem od razu do wytypowania
miejscówek oraz zanęcenia ich przy pomocy spomb-a. Do wody poszły ziarna: gotowana kukurydza,
konopie i rzepik oraz Pellet rybny 6-9mm. Po godzinie 16 zestawy były w wodzie,
na jednym pop-up, na drugim „kiju” tonąca „20-tka”.
Po godzinie 20 usłyszałem,
pierwszy w tym sezonie, dawno nie słyszany dźwięk sygnalizatora. Niestety ryba
nie zapięła się. W nocy nastąpiło
załamanie pogody. Ranek przywitał mnie opadami deszczu i wiatrem,
przekraczającym prędkości powyżej 100km/h. Ku mojemu zdziwieniu, ok godz. 9 rano, ponownie usłyszałem upragnione
„piiiiiiii” i nastąpił pierwszy w tym roku hol. Po 15 minutach na macie
zameldował się pierwszy karp sezonu 2014, 12 kg.
Niestety warunki atmosferyczne
nie pozwalały na wyrzucenie zestawu, a tym bardziej na donęcenie łowiska przy
pomocy spomb-a. Postanowiłem przeczekać wiatr, który miotał moją przyczepą jak
chorągiewką na wietrze. Około godziny 18 szalejąca wichura uspakajała się więc,
mogłem przerzucić zestawy oraz donęcić
łowisko. Tym razem jako przynęty,
na 2 wędkach zastosowałem małe pop-upy znanej nam firmy. W trakcie posyłania do wody chyba z 15-ego spomb-a, kolejny odjazd. Po 10
minutach, walki na macie ląduje piękny 17-to kg karp.
Po upływie kolejnej godziny , następny odjazd.
Tym razem piękny karp pełnołuski, o wadze 17 kg.
Ok. 22
godz. Postanowiłem się położyć. Ledwie zamknąłem oczy, odezwała się centralka.
Po emocjonującej 20 minutowej walce, w podbieraku znalazł się 19-to kg „golec”.
Kolejna
próba zaśnięcia ok. 23, skończyła się niepowodzeniem. Tym razem na brzegu zameldował
się karp o wadze 15,50kg. Była to ostatnia ryba tego ekscytującego dnia. Ryby
pozwoliły mi przespać noc.
Po
przebudzeniu ok. 7 h rano w niedzielę, natychmiast przystąpiłem do nęcenia
łowiska. I znów historia się powtórzyła, w trakcie gdy do wody leciał nasty
spomb, swinger opadł. Po krótkim holu, w podbierak wylądowała najmniejsza ryba
zasiadki, karp o wadze 9,5kg.
Na
kolejne brania przyszło mi czekać do godziny 10. Wtedy wyholowałem „pełnołuską” 13-tkę.
W momencie kiedy zwracałem rybie wolność, kolejny odjazd na
drugiej wędce. Tym razem karp o wadze 12kg.
Z racji
tego, że planowałem wyjazd z łowiska o godz. 13, postanowiłem zakończyć
łowienie. To była dla mnie niezapomniana przygoda. Pomimo ciężkich warunków atmosferycznych,
miałem 9 brań, 0 spinek, 8 wyholowanych karpi (1 szt. 19kg, 2 szt. 17 kg., 1
szt. 15,5kg, 1szt. 13kg, 2 szt. 12kg, 1 szt. 9,5kg).
Grzegorz (GREG)
P.S. Chciałem bardzo mocno podziękować Michałowi
ze Szczecina, bez którego pomocy nie oglądalibyście tych zdjęć. Jeszcze raz
wielkie dzięki i do zobaczenia na kolejnej zasiadce.
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz