W trzy osobowym składzie ( Sebek, Radziu i Ja) ponownie
odwiedziliśmy dobrze nam już znane jeziorko które w tym sezonie „męczymy” dość intensywnie.
Choć byłem nad tą wodą już trzykrotnie ,to jak dotąd niestety nie mogłem
pochwalić się niczym szczególnym (mały bączek) . Na szczęście ta wyprawa
należała do mnie :P.
Nad wodę dotarliśmy w piątek około godziny 16tej . Szybkie
rozłożenie gratów ,przygotowanie zanęty i zestawy lądują w wodzie . Pierwsze
godziny mijały dość spokojnie , żadnych śladów żerujących ryb , do tego ciągle
zmieniająca się pogoda nie przepowiadała sukcesu. Grill i zupa chmielowa pozwoliły nam dość szybko
doczekać zmroku . O godzinie 23ciej
pierwsze branie rozbudza nasze już dość senne nastroje. Szybka ucieczka z kijem
w głąb lądu aby odciągnąć rybkę od konarów , pare podciągnięć wędki i karpik
8kg melduje się na macie . Wraz z północą postanowiliśmy wskoczyć w śpiwory , do
godziny 2giej wysyp insektów oraz
wyszukany humor kompanów nie pozwalały mi spokojnie zasnąć. Około 3ciej budzi
mnie pisk centralki , szybkie zacięcie ,
ryba siedzi na haku lecz ewidentnie czuje jak strzałówka sunie po konarach .
Postanawiam włożyć trochę więcej siły by wyciągnąć rybę na otwartą wodę , na
szczęście ryba opuszczę ryzykowne miejsce i ciągnie ku lewej stronie w kierunku
trzcin. Wsiadam z Radziem na ponton i wtedy zaczyna się zabawa. Ryba nie daje
się odciągnąć od dna wciąż powoli zataczając kółka wokół pontonu .Wszystko trwa
dość długo i powoli zaczynałem myśleć że toczę walkę z sumem . Jednak po
naprawdę ciężkiej batalii , karp wyłania się na powierzchnię , Radziu
supersprawnie go podbiera i wracamy do brzegu, patrze na zegarek jest 3:35 .
Szybkie tarowanie mokrej maty i ku mojej ekscytacji pojawia się waga 20,70kg!!!
, mój nowy rekord z dzikiej wody J.
Damian Pietrzyk