niedziela, 14 kwietnia 2013

Pierwsza zasiadka 2013

    Po tak długiej zimie , nie myśleliśmy już o niczym innym jak o tym żeby choć na chwilkę wyrwać się nad wodę .Na pierwszą zasiadkę postanowiliśmy wybrać  wodę prywatną , jest to nienaturalny zbiornik  który powstał praktycznie w miejscu lasu co często daje o sobie znać . Wszech obecne pniaki i kołki podnoszą poziom trudności ale dzięki temu można przetestować skuteczność i wytrzymałość nowych tematów które wpadły w nasze ręce podczas zimowej przerwy .
 Pogoda zmieniała się jak w kalejdoskopie  , przelotne i często bardzo silne opady przeplatały się z typowo wiosenną pogodą . Temperatura wody osiągnęła około 7 stopni , do minimum brakowało jej troszkę , ale kto by na to zwracał uwagę ;P . Mimo niesprzyjającej aury udało nam się zanotować trochę brań . Niestety większość rybek straciliśmy w zaczepach ale niektóre z nich wylądowały  na macie .

























czwartek, 4 kwietnia 2013

Handmade

Przeglądając filmiki na YT napotkałem  cudeńka w postaci hangerków z motywem Star Wars . Z miejsca postanowiłem zrobić takie dla siebie. 
 Nie jest to nic trudnego , do produkcji potrzebne są zaledwie wiertarka z małym wiertłem i klej.

  Za materiały posłużyły mi :



Dwa ludziki LEGO Dart Vader, koszt 25zł/szt 











Dwa najtańsze hangerki monsterfishing, koszt 6zł/szt











A także leadcore firmy Korda oraz odważniki do waglera Browning 

A oto efekty:







wtorek, 2 kwietnia 2013

Magiczne 30kg Grześka






Była połowa lipca , otrzymałem informację od szefa, że w najbliższy piątek mogę wziąć jeden dzień urlopu. Ta wiadomość oznaczała jedno - calutki weekend tylko ja i karpie. Rozpocząłem więc planowanie wyjazdu. W grę wchodziły dwa łowiska: „Kormoran" oraz „Jarosławski". Po kilku dniach namysłów postawiłem na drugą  wodę, ponieważ nigdy nie wróciłem z Jarosławek „bez karpia na macie" i bardzo lubię tę wodę. 
Na dwa dni przed wyjazdem zrobiłem 2kg kulek o smaku halibut - tuńczyk, rozmiar 20mm, na które w tym roku łowiłem i miałem bardzo dobre wyniki. Pogoda w upragniony weekend miała być deszczowa ze zmiennym, porywistym wiatrem, przekraczającym prędkość 6 m/s. Nie wróżyło to sukcesu i w czwartek wieczorem przyszło małe zawahanie czy jechać, ale decyzja mogła być tylko jedna - jadę.
W piątek z samego rana zapakowałem „graty" i ruszyłem do Jarosławek. Przez całą drogę lało, a w głowie znów pojawiło się zwątpienie, czy nie zawróć i czy nie lepiej spędzić weekend z narzeczoną. Jednak po cichu liczyłem, że może się uda złowiæ upragnionego karpia powyżej 20kg. Oczywiście wiedziałem o rekordzie Polski, „Maxie", który w tym roku został już parę razy złowiony, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, że mógłby on się skusić na mjoja przynętę.

   
Około 11 rano byłem już na łowisku. Po przywitaniu z gospodarzem zacząłem rozglądać się za stanowiskiem. Chciałem łowić pod koniec zbiornika, w okolicy „kołków". Po obejrzeniu stanowisk, zdecydowałem się na nr 28, ponieważ było to mniej więcej w miejscu , w którym chciałem łowić, oraz było to miejsce do wygodnego wejścia do pontonu. Po zajęciu stanowiska dowiedziałem się od sąsiadującego wędkarza, że jest on tu od 2 dni i nie miał jeszcze brania i u innych karpiarzy  tez nic się zbytnio nie dzieje. Było weekend w domu z kobietą spędzić  - pomyślałem, ale jak już przyjechałem to spróbuję swoich sił. 
Zacząłem się rozkładać i po 30 minutach miałem ponton zwodowany i przystąpiłem do szukania miejscówek. Pierwszą miałem ustaloną już z góry, był to tzw. „rów", który szybko odnalazłem. To miała być moja „bankówka". Na drugi zestaw wybrałem miejsce, położone ok. 7 m przed rowem, w którym znajdowało się kilka niewielkich „kołków". Po powrocie przygotowałem zanętę; kulki własnej produkcji oraz kulki TB, całe i pokruszone, granulat 9mm, oraz pellet halibutowo 16 i 20mm. Całość zalałem olejem rybnym i aminoliquidem. Z racji tego, że ryby nie żerowały, chciałem podawać niewielką ilość zanęty punktowo. Po rozłożeniu i uzbrojeniu wędzisk, przyszedł czas na  wybór kulek przynętowych. W tym roku stawiam  na „bałwanki". Na przynętę, na którą miałem najwięcej złowionych karpi w tym roku, wybrałem kulkę własnej produkcji 20mm halibut - tuńczyk oraz kulkę pływająca 16mm o smaku ananasa.  Na drugi zestaw tradycyjnie założyłem swoją kulkę i miałem dylemat jakiego dać „pływaka". Po szybkim przejrzeniu arsenału pop-upów, wybór padł na Total Scopex TB.

Około godziny 15 z pomocą sąsiadującego wędkarza, wywiozłem uszykowane zestawy w wybrane wcześniej miejsca. Niestety padający ciągle deszcz uniemożliwiał mi rozbicie namiotu. Podjąłem więc decyzję, że noc spędzę w samochodzie. 
Do godziny 20 nie było u nikogo żadnego brania i poszedłem się osuszyć do samochodu. Zrzuciłem przemoczone rzeczy i siedziałem w aucie słuchając radia. Było około godziny 20.30,  kiedy 
położona na pulpicie centralka zaczęła „wyć". Spojrzałem z niedowierzaniem. Świeciła się żółta dioda, co sygnalizowało branie z miejsca położonego 7 m od „rowu", nie tego się spodziewałem. Wyskoczyłem z samochodu jak strzała, wtedy dobiegł do mnie  dżwięk sygnalizatora, głośne „piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii", oraz terkotanie szpuli od wybieranej plecionki - ale odjazd ! - pomślałem. Błyskawiczne zacięcie i poczułem potężny opór. W pierwszym momencie myślałem, że ryba uciekła w „kołki", ale po chwili zacząłem „pompowanie". Hol przebiegał spokojnie, natomiast dało się odczuć, że na drugim końcu linki jest ryba sporych gabarytów. Przez myśl przeszło mi tylko, że to moja upragniona „dwudziestka".
Na horyzoncie pojawił się sąsiad, którego poprosiłem o pomoc w podebraniu ryby. Na około 15 m przed brzegiem udało mi się podciągnąć rybę pod powierzchnię. To co ukazało się naszym oczom zwaliło nas z nóg. Usłyszałem od kolegi - To chyba Max. W tym momencie karp odjechał na jakieś 10 m. Kolejny raz spróbowałem zbliżyć rybę do podbieraka, a moje nogi były jak z 
waty. Po chwili ryba była przy podbieraku i z niepokojem obserwowałem, jak sąsiad się trudzi aby ją zmieścić do podbieraka – Mam - usłyszałem i w tym momencie odetchnąłem  z ulgą.
Po wyciągnięciu ryby na brzeg, naszym oczom ukazała się poteżna ryba, która ledwo mieściła się na macie i dopiero teraz mogliśmy podziwiać jej wielkość. Nie mieliśmy teraz już żadnych wątpliwości, to był on, „Max" największy polski karp, rekord polski. Byłem w szoku, że udało mi się go złowić i to w dodatku na kulkę własnej produkcji. Moja radość była więc podwójna.
Szybko zważyliśmy rybę. Waga pokazywała od 31,5 do 31,7kg (minus 1kg na wagę suchej maty). Wspólnie ustaliliśmy, że aktualna waga „Maxa" to 30,5kg. Aby zminimalizować ryzyko uszkodzenia karpia, zdecydowałem się na sesję fotograficzną w wodzie. Ryba bardzo szybko odzyskała siły i wróciła  w dobrej kondycji do swojego „królestwa". Do koñca zasiadki udało mi się dołowić jeszcze trzy karpie karpie: 16,10,8 kg. 
To była niesamowita zasiadka, która zostanie w mojej pamięci do końca życia. Bez wątpienia to przygoda, o której wielu karpiarzy marzy i miałem przyjemność ją  przeżyć. Mam też świadomość, że rekord życiowy jaki  ustanowiłem, może już nie zostanie przeze mnie poprawiony. Ale jak to się mówi - Nigdy nie mów nigdy...

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Kiedy na karpie......?



                   Wielu z nas,karpiarzy poniosło niejedną ''porażkę'' w postaci bezowocnej wyprawy. Nurtujące pytanie nasuwa się samoczynnie a wręcz automatycznie, przyczyna ? Oczywiście tych może być wiele,moim zdaniem podstawą jest analiza ale koniecznie taka,która zaczyna się od własnego ja. Analiza idąca bardziej w kierunku obiektywnego spojrzenia na własne poczynania,na pokorne przemyślenia wszelkich działań począwszy od rodzącej się w głowie koncepcji kończąc na efektach lub ich braku, myśląc jednocześnie o szczegółach które są najważniejsze. Puentując-wszystko leży w moich rękach, nie rozsądnie jest upatrywać się winy w siłach wyższych i tematach które nie są w żaden sposób zależne od nas np. w warunkach pogodowych i wietrze ze wschodu... Karpie w swoim życiu skupiają się ewidentnie na dwóch sprawach-żerowaniu i przedłużaniu ciągłości gatunkowi... Wąska specjalizacja jednak czyni z nich ''mistrzów'' ww tematów w swoim świecie,stąd też niewłaściwe jest bagatelizowanie czegokolwiek-to zazwyczaj kończy się hasłem ''tu nie ma ryb...'' W tym wszystkim pomoże nam poznanie i zrozumienie poszczególnych zagadnień,w tym artykule konkretnie warunków atmosferycznych.  Z pewnością często sprawdzone wcześniej taktyki okazywały się nieskuteczne, bankowe miejscówki nie obdarzały choć jednym karpiowym odjazdem. Jesteśmy uzależnieni od sił wyższych - pogody. Wybieramy się nad wodę w wolnym czasie, a niestety na co dzień często go brakuje. Zasiadkę karpiową najczęściej mamy z góry zaplanowaną, przeważnie poprzedzoną kilkudniowym lub czasem nawet kilkutygodniowym nęceniem. Jeśli karpie żerują - w porządku. Gorzej jeśli karpie nie przejawiają najmniejszych oznak żerowania. Nazwijmy to wprost stratą czasu i pieniędzy. Z miejscówką możemy pożegnać się na dłuższy okres czasu. Kilogramy zanęty zalegają na dnie rozkładając się i z reguły skutecznie odstraszając nasz obiekt zainteresowania. Z moich obserwacji wynika, że czynników takich jak ciśnienie, wiatr, zachmurzenie, temperatura nie warto lekceważyć a raczej wypadało by dokładnie im się przyjrzeć. Oczywiście ilość karpiowych odjazdów uzależniona jest od wielu innych równie istotnych elementów m.in nasze zestawy końcowe, miejsce, odpowiednio dobrana zanęta itp. Lecz pogoda jako ten czynnik niezależny od nas, gra tutaj pierwsze skrzypce. Są pewne reguły które obowiązują na z grubsza można powiedzieć-wszystkich zbiornikach. Poniżej postaram się omówić poszczególne zagadnienia.


                                        Ciśnienie

             Odgrywa kluczową rolę. To właśnie od ciśnienia zależy czy miśki będą miały ochotę na żer.A nazywając rzeczy po imieniu czy będą wstanie zejść do dna i żerować. Niejaki Jarosław Kurek zebrał i zestawił statystycznie dane z połowu 766 rekordowych karpi na terenie całej polski. Aż 93% karpi zostało złowionych przy ciśnieniu na poziome 990-1009 hPa mierzonym na wysokości Warszawy. Wspomnę, iż ciśnienie uwarunkowane jest również wysokością nad poziomem morza. Dla przykładu przy takiej samej pogodzie w Gorzowie Wlkp, wynosić ono może 1010 hPa a w Krakowie 990 hPa. W tym przypadku przy identycznym froncie zawsze będzie to różnica około 20 hPa. Z moich obserwacji wynika, że gdy ciśnienie atmosferyczne jest na poziomie między 1010-1020 hPa również warto łowić. Różnica w wysokości ciśnienia uzależniona o w.n.p.m jest koniecznym faktem,bez którego znajomości nie jesteśmy w stanie przełożyć jakiekolwiek dane na nasze indywidualne warunki bojowe,w konkretnych obszarach Polski. Wracając do ciśnienia,w gruncie rzeczy najważniejsze aby było stabilne,wtedy i nasze działania są stabilne i nie wystawione na konieczność dokonywania ciągłych zmian :). Ciśnienie najlepiej gdy stoi  na stałym poziomie przez kilka dni. Niewielkie wahania są dopuszczalne, najbardziej niekorzystne są nagłe spadki i wzrosty. Ryby są strasznymi homeopatami i reagują na zmiany pogody znacznie wcześniej. Ostatnimi czasy można zaobserwować wszystkie rodzaje pogody po prostu można ujrzeć każdego dnia czy w krótkim przedziale czasowym najróżniejsze typy pogody, począwszy od deszczu, silnego wiatru mieszanego z chwilowym upałem skończywszy na oziębieniach. Taki stan rzeczy nie sprzyja żerowaniu. Karpie  pobierają pokarm w krótkich przedziałach czasu, kiedy to te są akceptowane przez nie. Wystarczy wtedy być nad wodą. Proste lecz wprawdzie trudne do wykonania. Niewiele osób ma możliwość przebywania regularnie dniami lub nawet tygodniami na wodą. Wprawdzie warto czekać, bo przecież samo spędzanie czasu w dziczy jest nie lada przyjemnością lecz w XXI w. w dobie internetu mamy pewną przewagę. Możemy ustalić kilka dni przed wyprawą czy karpie będą żerować-przynajmniej teoretycznie. Wystarczy odwiedzić stronę internetową Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej (imgw) niegdyś www.imgw.pl obecnie www.pogodynka.pl. Po wejściu na stronę główną po prawej stronie wybieramy lub szukamy miejscowość. Ten sposób sprawdzania czynników pogodowych jest naprawdę dużymi i wygodnym ułatwieniem. Z wykresu (podobnie jak poniżej z prognozy numerycznej) można odczytać ciśnienie, temperaturę oraz kierunek i siłę wiatru.Nawiązując do lata,szczególnie korzystny okres powodujący u karpi swoisty amok to powolny spadek ciśnienia właśnie w wyżej wymienionym przedziale (990-1010 hPa). Po długotrwałych upałach kiedy to nadchodzi niż i ciśnienie przy tym powoli spada karpie wpadają w szał. Jest to bardzo dobry czas na zasiadkę. Podobnie jak kilka dni przed dużą zmianą pogody.


                                             Wiatr

            Wiat często lekceważony przez karpiarzy odwrócił losy niejednych zawodów karpiowych. Podstawową zasadą jest wybranie takiego miejsca aby wiało nam w twarz, mam na myśli mocny wiatr bo w innym przypadku nie powinien mieć większego wpływu na wybór naszego stanowiska. Ciepłe wiatry południowe i zachodnie sprzyjają żerowaniu ciepłolubnych karpi i są szczególnie pożądane na wiosnę. Od właśnie wiatru zależy gdzie będą przebywały karpie. Wiatr spełnia również kilka ważnych zadań, dobrze dotlenia wodę (ma to szczególne znaczenia w lecie), uderzając o brzeg wypłukuje atrakcyjny dla karpi pokarm. Rozważając czy lepsze żerowanie ma miejsce wtedy gdy wieje silny wiatr czy może wtedy gdy wieje słabo odpowiedź jest jednoznaczna-karpie przejawiają większą aktywność podczas silnego wiatru. Najlepszy kierunek wiatru to zdecydowanie zachodni oraz pokrewne(płn-zach. - płd.zach). Wiatr płd. jest równie obiecujący (jak już wspominałem szczególnie na wiosnę). Bezwietrzne letnie upały są równoznaczne ze zbytnią ciepłotą wody i mała ilością tlenu w niej zawartej. W takiej sytuacji karpie może pobudzić właśnie silne wiejący wiatr.
  
                                                      Temperatura

               Kolejny czynnik na który powinniśmy zwracać uwagę. To bowiem głównie od temperatury zależy intensywność żerowania karpi. Metabolizm zależny jest od tego czynnika. Pokrótce ile cyprinus może, co może i ile potrzebuje. Pierwsza kwestia to ilość pokarmu którą maksymalnie spożywa, druga to ciężkostrawność pokarmu, kolejna jaką ilość pożywienia potrzebuje do egzystencji. Warto dodać, że tak powszechna kukurydza należy do ciężkostrawnych ziaren, również nie jest najlepsza pod względem energetycznym (zawartość białka i tłuszczy), zdecydowanie odradzam stosowania wczesną wiosną. Na początku sezonu, wiosną warto jest starać się szukać najcieplejszej wody. Karpie wyczuwają najmniejsze zmiany temperatury. Więc na wiosnę wybierajmy płn. strony zbiorników wodnych. To tam temp. wody jest wyższa i tam pojawia się pierwszy naturalny pokarm. Za dolną granice dobrego żerowania uważa się 12 C (taka temperatura wody jest możliwa już nawet w kwietniu) wszystko oczywiście zależy od panującej pogody. Jeśli mówimy już o jakiejkolwiek aktywności ze strony karpi woda musi osiągnąć temp. 8 C choć późną jesienią w niższej temperaturze również pobierają pokarm, niekoniecznie na głębokiej wodzie, na małym obszarze w miejscach gdzie będą zimować - w szczególności są to okolice wszelkich zawad. Podane temperatury są umowne,oczywiście nie brakuje żywych przykładów w postaci połowów karpi w temperaturach ''niestandardowych''. Najodpowiedniejsza temperatura to ta w przedziale 18-22 C. Pamiętajmy o górnej granicy która wynosi około 26-28 stopni.Po jej przekroczeniu zawartość tlenu w wodzie drastycznie spada i karpie z pewnością nie myślą o napełnianiu żołądków. Wielu chętnie kwestionuje zakres  18-22 C jako ten najlepszego żerowania(podając niewiele wyższy 22-26 stopni), takim osobom proponuję brać pod uwagę temperaturę przy dnie w miejscu naszego łowienia,nie zaś wodę przy powierzchni w której tak ochoczo chłodzimy się latem,karpie natomiast wygrzewają. Warstwa powierzchniowa wody po wielu godzinach silnego słońca z reguły będzie miała temperaturę o kilka stopni wyższą niż woda już te 2m poniżej powierzchni lustra.Po zajściu słońca dochodzi do silnego mieszania się wody,co za tym idzie wyrównania temperatur,tak więc nocą nawet przy powierzchni temperatura przeważnie spadnie do podanej granicy.Proszę mi uwierzyć,w sezonie letnim bardzo rzadko Waszą kulkę którą pobrał karp,otaczała 25-stopniowa woda. Problem zbyt wysokiej temperatury zazwyczaj nie istnieje gdy nasz zbiornik ma również głębsze partie wody. Wtedy temperatura panująca tam jest znacznie niższa w porównaniu z płyciznami.Ponadto woda z partii głębszych regularnie miesza się z tą nagrzaną wodą powierzchniową,wpływając w końcowym efekcie na chłodniejszą wodę w takim zbiorniku wodnym. W takiej sytuacji karpie właśnie tam mogą spokojnie żerować. Znajdujemy się w gorszej sytuacji gdy nasz zbiornik jest istnie szczupakowo-linowej głębokości. ( 2.5-3m max. głęb.) i będziemy musieli się zmierzyć z wielodniowymi upałami. Wtedy nasz wędkarski honor może uratować zmiana pogody (dłuższa zmiana pogody) w której będzie panował długi stabilny niż z dużą ilością deszczu, chmur i temperaturą pokojową powietrza. Lecz najczęstszym i najbardziej pożądanym sprzymierzeńcem będzie silny wiatr. Pamiętajmy, różnica kilku stopni może zadecydować o naszym sukcesie lub porażce. Akwariowy zwykły szklany termometr to wydatek kilku złotych w sklepie zoologicznym a jest naprawdę pomocny. Ważne aby mierzyć temp. wody w łowisku przy dnie a nie tuż przy brzegu/powierzchni. Wracając do w/w zdania, które mówi nam o regułach obowiązujących na wszystkich zbiornikach. W szczególności wczesną wiosną warte uwagi są zbiorniki niewielkie, płytkie, typu linowo-szczupakowego i zarośnięte latem. Właśnie w tym czasie wyjątkowo warto wybierać się na zasiadki i próbować swoich sił z karpiami i amurami. Wiosna darzy nas niezaprzeczalnymi plusami. Roślinność nie jest jeszcze rozwinięta, w wodzie mamy mało naturalnego pomarmu ale przyroda już zaczyna budzić się do życia i temperatura wody wzrasta. Według mnie w tym konkretnym typie wód, choć oczywiście nie przekreślając innych, łatwiej złowić pięknego cyprinusa niż w okresie letnim gdy akwen jest zarośnięty, karp ma do dyspozycji masę naturalnego pokarmu. Dodatkowo trzeba przebić się (mocno aromatyzować naszą zanętę) przez inne naturalne zapachy. Mam tu na myśli roślinność wodną. Pamiętajmy o najbardziej nasłonecznionych miejscach i płyciznach o tej porze roku. Zaś z drugiej strony czarą goryczy dla nas może być również w/w zbyt wysoka temperatura i brak głębszych partii wodnych w zbiornikach tego typu.

              Reasumując pamiętajmy o tym, iż wszystkie czynniki pogodowe są zależne od siebie. Dlatego nie patrzmy na poszczególne z nich a na całość. Na pewno bardziej obiecujący będzie silny wiatr z pochmurną aurą i stałym ciśnieniem, niż długotrwałe bezwietrzne upały ze skokami ciśnienia atmosferycznego. Kierujmy się również zasadą która mówi, że każdy zbiornik jest inny i wymaga indywidualnego podejścia. Na jednym zbiorniku karpie żerują dobrze podczas deszczu (dotyczy to również innych ryb) na kolejnym już niekoniecznie, na pierwszym przerwy podczas opadów będą zwiastunem brań, na drugim nie będą miał żadnego wpływu na żerowanie. Więc nie ma sensu sypać z rękawa konkretnymi stanami pogodowymi i mówić, że bankowo zapewnią sporą dawkę odjazdów. Aczkolwiek jest jeden pewniak sprawdzający się praktycznie wszędzie. Pochmurna pogoda z silnym wiatrem i stałym ciśnieniem. Ktoś zada pytanie, no tak ale co dalej, tyle czynników naraz jak się w tym połapać, jakie wnioski wyciągnąć. Przede wszystkim być nad wodą ! Może to wydaję się oczywiste ale nikt nie jest w stanie określić czy na pewno danego dnia karpie będą żerowały, dlatego na wodą po prostu trzeba być, spędzić najwięcej jak jest to możliwe, w miarę możliwości.Nasza znajomość wpływu w/w czynników znacznie ułatwi sprawę. Pamiętajmy, że pogoda jest tylko jednym z elementów całej składni w której skład wchodzi wiele czynników począwszy od naszej miejscówki, zestawów końcowych, zanęty aż po populacje interesujących nas cyprinusów w danym akwenie. To również wydaję się być oczywiste ale wielu w łatwy sposób może zniechęcić się, przesiadując kolejne dni nad wodą bez odjazdu z prozaicznego powodu, przykładowo w 10 ha jeziorze pływa 20 karpi. Często jest to mission impossible, wtedy żeby podejść miśki w grę obowiązkowo wchodzi obserwacja wody, znalezienie naturalnego schronienia oraz żerowisk ale to temat na inny artykuł. Kierując się powyższymi wskazówkami nasz sukces będzie w zasięgu ręki a zasiadki podparte twardymi i utartymi zasadami wyrobionymi i potwierdzonymi przez nas samych. Powtarzam jeszcze raz, nad wodą trzeba być.. ale żeby znaleźć się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie warto kierować się wyżej wymienionymi elementami pogodowej układanki.


Autor: Łukasz Nidecki


Skrót Wyników sezonu 2012 Mariusza



Miłego Oglądania!!!



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...