czwartek, 3 lipca 2014

Sposób na Leszcza

  Na kolejną zasiadkę wybrałem się w czysto  rodzinnym składzie. Wybór padł na żwirownie
z tego względu że nie tylko można tu połapać , ale również miło spędzić czas i pokorzystać z krystalicznie czystej wody.
  Z początku ryby miały być tylko dodatkiem , jednak szybko okazało się że nie dają mi spokojnie usiąść .
Pierwszy i drugi dzień dwu dobowej zasiadki spędziłem w pontonie wywożąc zestawy a sprawcą tej sytuacji był mało przyjazny karpiarzowi gatunek ryby jakim jest leszcz .



  Nauczony tym że ryby w tej wodzie preferują słodkie smaki , kurczowo trzymałem się tego kierunku .
Próby modyfikacji zestawów i podawania przynęty czy to w  postaci pojedynczych kulek czy bałwanków , orzechów , popków itp przyniosło efekt 12 leszczy na brzegu .
 Nieco zrezygnowany i zmęczony sytuacją , postanowiłem zastosować ostatnią rzecz która przyszła mi do
głowy i po prostu zrezygnowałem ze słodkich smaków zastępując je kulkami własnej roboty na bazie mączek rybnych z dość dużą zawartością mączki GLM. Po pierwszej wywózce cisza , chwila odpoczynku , leszczom chyba rzeczywiście  nie podszedł ten zapach. Po około godzinie silny odjazd , widać że nie jest to "Leon" :) . Na macie melduje się 6cio kilowy karpik który zapoczatkował brania bardziej porządanych ryb .
Do godziny 14stej następnego dnia zanotowałem łącznie 5 brań z czego 3 ryby wylądowały na macie . Sposób na Leszcza , może nie jest uniwersalny ale warto mieć w zanadrzu te rozwiązanie , gdy leszczaki nie dadzą nam spać .







środa, 28 maja 2014

Dwie wody w niecały tydzień...udany koniec maja

Pierwszą wodą na którą udaliśmy się w przeciągu ostatniego tygodnia było nasze ulubione jezioro PZW tzw. "tajemnicze jeziorko" :) Moim druhem na tej zasiadce był Radek (znany z ciętego resortowego żartu i uwielbienia do obnażania :-D ). Wyniki nie były powalające, chociaż w tym roku nasz kolega Jurek złowił tam pięknego karpia o wadze 18kg - takie informacje zawsze zachęcają do prób.
Brania były sporadyczne i przeważnie z jednego miejsca, które akurat mi przypadło do obłowienia. Oprócz dwóch złowionych karpi o wadze 5kg i 9kg w podbieraku znalazło się kilka leszczy.


Druga woda to znajdująca się w okolicach 40km od Gorzowa żwirownia. Wystarczył telefon od Damiana i po 2 godzinach byliśmy na miejscu - długo mnie namawiać nie trzeba :) Jedna nocka, sporo deszczu, ale zasiadkę można zaliczyć do jak najbardziej udanych.
Jako pierwszy na macie zameldował się amurek Damiana, waga ok 4-5kg. Były też i leszcze, bo bez nich taka impreza nigdy nie będzie udana. Karp postanowił obudzić nas ok 3. Jako że sen był twardy, karpik zdążył zaparkować w gęstej moczarce. Nie obyło się bez płynięcia po niego pontonem. Później już tylko przyjemności...około 25 minutowy hol w deszczu na wodzie :) Wskazówka wagi zatrzymała się na 10kg.


Połamania!
Seba

poniedziałek, 12 maja 2014

Amurowy maj . . .

Początek maja jest dla mnie bardzo pracowity zawodowo. Zbyt mała ilość wolnego czasu powoduje, że moje zasiadki ograniczają się max do jednej doby i to na wodzie, od której dzieli mnie przysłowiowy "rzut beretem". Krótko i blisko wcale nie musi oznaczać braku efektów. Na trzech takich zasiadkach, w tym miesiącu, złowiłem między innymi  4 amury od 8 do 12kg i karpia o wadze 7 kg.






Pozdrawiam:

Greg


poniedziałek, 5 maja 2014

Jeszcze raz blisko domu

Wczoraj postanowiłem po raz kolejny spróbować swoich sił blisko domu. Szybki wypad na jedną nockę z uwagi na niezbyt stabilną pogodę i dziwne anomalia, a mianowicie padający śnieg w maju. Brania zaczęły się praktycznie od razu po wywiezieniu zestawów. Były to jednak amurki do 1,5 kg. Do godziny 24.00 wyholowałem kilka sztuk, a także pięknego leszcza o wadze 4,2 kg, który też zasmakował w kulkach proteinowych. O godzinie 2.30 nad ranem odnotowałem ostatnie branie i był to przepiękny ponad metrowej długości amur.









Kulashaker

niedziela, 27 kwietnia 2014

Cudze chwalicie swego nie znacie

Człowiek to bardzo dziwna istota, która tak pokrętnie myśli, że jak coś jest blisko to na pewno jest złe i nie warte zachodu. Tyczy się to też również nas wędkarzy. Jak mamy do wyboru jezioro położone kilka kilometrów od domu i jezioro oddalone o kilkadziesiąt kilometrów to często wybieramy to dalej położone. Tłumacząc sobie to tym, że w jeziorze bliżej domu na pewno nie ma ryb, a w tym dalszym to pływają same okazy. Podobnie było z nami. Kilka kilometrów od Gorzowa mamy piękną żwirownię ale jakoś nigdy nie było nam dane spróbować swoich sił nad tą wodą. W tym roku postanowiliśmy to zmienić. Na początek oznaczyliśmy kilka potencjalnych miejscówek, a później przez kilka dni regularnie nęciliśmy je mieszanką kukurydzy, kulek proteinowych i pelletu. W planach mieliśmy łowić przez cały weekend od piątku do niedzieli. Zasiadkę rozpoczęliśmy w trzyosobowym składzie: Sebek, Damian i oczywiście ja, za co dziękuję mojej żonie, która dzielnie znosi moje zasiadki karpiowe poza domem. Pierwszego brania doczekał się Sebek, który na orzecha tygrysiego złowił niedużego karpika. Byliśmy bardzo zadowoleni z tego faktu, gdyż branie nastąpiło bardzo szybko od wywiezienia zestawu. Co dawało nadzieję na dobry wynik i optymistycznie nastawiło nas na dalszą część zasiadki.Kolejne branie miał Damian i był to kleń podobnej wielkości. Brania były bardzo często, lecz brały ryby niewielkich rozmiarów max. do 2 kg, aż do momentu gdy na macie wylądował pierwszy pokaźnych rozmiarów amur. Złowił go Damian na pływającą kulkę proteinową. Następne ładne branie jest u Sebka i ku naszemu zdziwieniu na macie zamiast karpia czy amura ląduje piękny 4 kg leszcz. Ja swojego pierwszego brania doczekałem się dopiero nad ranem w okolicy godziny 9. Moim przeciwnikiem był duży amur, który też wziął na pływaka. Do końca dnia udało mi się jeszcze tylko złowić amurka pochodzącego z tegorocznych zarybień. Nagłe załamanie pogody, silny wiatr, burze i deszcz spowodowały, że ryby niestety przestały żerować. Mimo to zasiadka była bardzo udana. Każdemu z nas udało się wyholować ładne ryby. I jak to mówią „cudze chwalicie swego nie znacie”, jak się okazało blisko domu też można ładnie połowić.










Do zobaczenia nad wodą
Kulashaker

wtorek, 18 marca 2014

Mocny początek ...


Część kolegów z HOT ROD TEAM-u już rozpoczęło sezon, przyszła również pora na moją osobę. Na dzikie wody jest jeszcze zbyt wcześnie, więc wybór padł na łowisko komercyjne, które darzę sporym sentymentem – Jarosławki. To tam właśnie złowiłem swój PB – słynnego Max-a i wtedy byłem tam ostatni raz.
Na zaplanowany wyjazd w dniach 14 – 16.03.2014 nastawiony byłem dość pesymistycznie, ze względu na kalendarzową jeszcze zimę oraz planowane załamanie pogody, silny wiatr przekraczający 100 km/h oraz opady deszczu.  Prognozy jednak nie zraziły mnie i w piątek przed południem zameldowałem się na łowisku. Na wcześniej zarezerwowanym stanowisku przystąpiłem od razu do wytypowania miejscówek oraz zanęcenia ich przy pomocy spomb-a.  Do wody poszły ziarna: gotowana kukurydza, konopie i rzepik oraz Pellet rybny 6-9mm. Po godzinie 16 zestawy były w wodzie, na jednym pop-up, na drugim „kiju” tonąca „20-tka”.
Po godzinie 20 usłyszałem, pierwszy w tym sezonie, dawno nie słyszany dźwięk sygnalizatora. Niestety ryba nie zapięła się.   W nocy nastąpiło załamanie pogody. Ranek przywitał mnie opadami deszczu i wiatrem, przekraczającym prędkości powyżej 100km/h. Ku mojemu zdziwieniu, ok  godz. 9 rano, ponownie usłyszałem upragnione „piiiiiiii” i nastąpił pierwszy w tym roku hol. Po 15 minutach na macie zameldował się pierwszy karp sezonu 2014, 12 kg.

Niestety warunki atmosferyczne nie pozwalały na wyrzucenie zestawu, a tym bardziej na donęcenie łowiska przy pomocy spomb-a. Postanowiłem przeczekać wiatr, który miotał moją przyczepą jak chorągiewką na wietrze. Około godziny 18 szalejąca wichura uspakajała się więc, mogłem przerzucić zestawy oraz donęcić  łowisko.  Tym razem jako przynęty, na 2 wędkach zastosowałem  małe pop-upy znanej nam firmy. W trakcie posyłania do wody chyba z 15-ego spomb-a, kolejny odjazd. Po 10 minutach, walki na macie ląduje piękny 17-to kg karp.


Po   upływie kolejnej godziny , następny odjazd. Tym razem piękny karp pełnołuski, o wadze 17 kg.



 
                Ok. 22 godz. Postanowiłem się położyć. Ledwie zamknąłem oczy, odezwała się centralka. Po emocjonującej 20 minutowej walce, w podbieraku znalazł się 19-to kg „golec”.




               Kolejna próba zaśnięcia ok. 23, skończyła się niepowodzeniem. Tym razem na brzegu zameldował się karp o wadze 15,50kg. Była to ostatnia ryba tego ekscytującego dnia. Ryby pozwoliły mi przespać noc.
               Po przebudzeniu ok. 7 h rano w niedzielę, natychmiast przystąpiłem do nęcenia łowiska. I znów historia się powtórzyła, w trakcie gdy do wody leciał nasty spomb, swinger opadł. Po krótkim holu, w podbierak wylądowała najmniejsza ryba zasiadki, karp o wadze 9,5kg.
               Na kolejne brania przyszło mi czekać do godziny 10. Wtedy wyholowałem „pełnołuską” 13-tkę. 


W momencie kiedy zwracałem rybie wolność, kolejny odjazd na drugiej wędce. Tym razem karp o wadze 12kg.



               Z racji tego, że planowałem wyjazd z łowiska o godz. 13, postanowiłem zakończyć łowienie. To była dla mnie niezapomniana przygoda.  Pomimo ciężkich warunków atmosferycznych, miałem 9 brań, 0 spinek, 8 wyholowanych karpi (1 szt. 19kg, 2 szt. 17 kg., 1 szt. 15,5kg, 1szt. 13kg, 2 szt. 12kg, 1 szt. 9,5kg).


Grzegorz (GREG)

P.S. Chciałem bardzo mocno podziękować Michałowi  ze Szczecina, bez którego pomocy nie oglądalibyście tych zdjęć. Jeszcze raz wielkie dzięki i do zobaczenia na kolejnej zasiadce.


.

sobota, 1 marca 2014

Przedwiosenne otwarcie sezonu .

  Już od zeszłego tygodnia pogoda dawała oznaki nadchodzącej wiosny  , słońce za oknem i plusowe temperatury pozwoliły zaplanować  tak długo oczekiwane "wietrzenie sprzętu ".
  Decyzja o wyjeździe mogła być tylko jedna ;) i choć jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się łowić w lutym , to okazało się , że  w wodzie która ledwo co odmarzła , można z powodzeniem zasadzić się na karpia.
Większość stojących zbiorników jest jeszcze zamarznięta , dlatego wybraliśmy się na prywatny zbiornik przepływowy w którym woda od początku tygodnia była już odmarznięta .
Przez dwie doby zanotowaliśmy około 9 brań z czego 5 karpi wylądowało na macie . Rybki gabarytem może nie powalają na kolana ale złowione tak wczesną porą , cieszą podwójnie  Pozdr. Damian







Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...